czwartek, 14 stycznia 2016

wielka niewiadoma...

No i niby mam powód do radości, ale... 
Praca fajna sprawa, ale ja tak się boję, że nie macie pojęcia. Nie wiem jak to wyjdzie, nie lubię takiego kontaktu z ludźmi, czuje się jedynie dobrze w domu. Różne wyjścia meczą mnie psychicznie i to nie dla mnie. Jestem urodzoną kurą domową. Ale kasa potrzebna. Tyle planów... Jutro niby tylko dzień próby, ale ja już się zniechęciłam słuchając nie za fajnych opinii i w ogóle. Strach, jeden wielki strach, a nawet płacz no i ból głowy. Czuje, że ta noc nie będzie przespana :(
Tak bardzo chciałabym, żeby między mną, a mamą było ok, żebyśmy się przestały kłócić wiecznie, żeby mi pomagała w wyborach na wesele, żebyśmy rozmawiały. Tylko jak to zrobić? :( 
Jak zawsze sama w pokoju, wariuje :( Czekam tylko na zbawienną sobotę i na Niego. Tylko On mnie rozumie, słucha i tak kocha... 

wtorek, 22 grudnia 2015

nagłe zmiany

Tyle się ostatnio zaczęło dziać. Tego złego, ale i jakiego dobrego! Zostałam w niedziele po raz 12 ciocią! Malutka Wiktoria urodziła się wieczorem. Jest zdrowa i śliczna. Być może jutro wychodzi do domku. Ja natomiast opiekuje się Jej siostrą, a moją chrześnicą Madzią. Mam urwanie głowy i czuje się jak prawdziwa mamusia :D 

środa, 16 grudnia 2015

przeczucie...

Męczą mnie jakieś dziwne myśli wywołane dziwnym przeczuciem... Nie mogę sobie znaleźć miejsca.

środa, 2 grudnia 2015

nietypowa "choroba"

Przeziębienie rozłożyło mnie nie na żarty. Ale jakoś się wyliże :p 
Dziś jednak uświadomiłam sobie, że jestem z siebie dumna bo wyleczyłam się w 100% z innej "dolegliwości". Upewniłam się co do tego po raz kolejny. Uczucie nie do opisania jak zamiast łez na mojej twarzy pojawia się uśmiech i ta ulga. Kocham życie!!! :D

wtorek, 1 grudnia 2015

małe powroty

Jak długo mnie tutaj nie było hoho. Niby i miałam o czym pisać, ale tyle się działo i tak często, że nie miałam jakoś czasu, weny tego opisywać. 
Od sierpnia czyli momentu kiedy ostatni raz tu coś naskrobałam minęło tyle czasu, że pogoda zmieniła się na okropną. Było lato jest już prawie zima. A i wydarzenia zmieniają się tak intensywnie jak pogoda. Więcej jest tych dobrych sytuacji niż złych, ale jak są już złe to do takiego stopnia, że strach o nich myśleć, a co dopiero przeżywać. 
Ze spraw weselnych to dużo ruszyło do przodu bo odwiedziłam kilka razy salony ślubne i w końcu po wielu poszukiwaniach, porównywaniach, przymierzaniach, a nawet targach ślubnych wybrałam tą jedyną. Wprowadzając małe przeróbki doszłam do spełnienia marzenia. Dodatkowo odwiedziliśmy księdza, dekoratorkę, wybraliśmy studio foto-video i jesteśmy przed zamówieniem zaproszeń. Ciesze się jak małe dziecko, a mój mężczyzna mimo pozy twardziela też widać, że sprawia sobie radość kolejnymi kroczkami. 
Madzia moja chrześnica umie już chodzić, a raczej biegać bo tak zawsze Jej się spieszy :D Coraz więcej mówi, powtarza, naśladuje i jest sprytna i mądra. Aż czasem dziwne, że lekko ponad rok, a już tyle umie. Zrobiła się również niegrzeczna, ale jak można pozostać aniołem w takiej szalonej rodzinie. A lada dzień urodzi się nowy członek Naszej rodziny i będzie to dziewczynka! <3
Niedawno przeżywałam chwile grozy podczas rwania ósemki. Nigdy nie przeżyłam takiego bólu. Miałam wrażenie, że umrę... 
W miniony weekend doszło do zapoznania teściów i wiecie co? Nie taki diabeł straszny jak go malują :p 
Niby życie wygląda jak bajka bo nie mam większych zmartwień, nie mam niestety pracy, ale to wychodzi na to, że się wysypiam, nie gnam jak inni dzień w dzień mecząc się strasznie. Jestem szczęśliwa bo mam Jego, szykujemy wesele czyli coś o czym marze od zawsze. Mimo tego wszystkiego patrząc czasami na świat mam wrażenie, że czegoś mi brakuje i coś mnie omija. Omija mnie dużo bo mało mam kontaktu ze światem. Żyje z dnia na dzień nie mając wielkiego celu, zajęcia. Monotonia ma swoje plusy, ale i minusy też. 
Chyba zacznę pojawiać się tu częściej bo mam wiele do wylania tego co czuje, co mnie złości i co cieszy. 

środa, 19 sierpnia 2015

zbulwersowana!

Ludzie co się dzieje z tym światem??? Tyle tragedii ciągle, ale dziś to ja nie wiem same złe informacje w tv, internecie i ze słyszenia. Mimo że to wszystko bezpośrednio mnie nie dotyczy to czuje się tym dotknięta i nie mogę o tym nie myśleć, nie potrafię się nie złościć. 
Po pierwsze cała polska dziś usłyszała o tragedii jaka się wydarzyła w pewnym mieście. Jakiś psychicznie chory zaatakował niczemu niewinne, bezbronne dziecko, dziewczynkę 10 lat siekierą w głowę jak była w księgarni z rodzicami. Pewnie kupowali Jej do szkoły książki, wyszli rano z domu i nie mieli pojęcia, że dotknie ich taka tragedia. A tu o. Mimo wielu chęci uratowania dziewczynki nie dało się nic zrobić. Jaki to musiał być niewyobrażalny ból dla Niej, a dla rodziców widzieć coś takiego to nie da się opisać. Jak można być taką bestią, żeby robić drugiemu człowiekowi krzywdę? Nie mogę tego pojąć i nigdy nie pojmę! Co gorsze takie tragedie się działy, dzieją i dziać będą bo takim chorym psycholom pozwala się chodzić po ulicach. Wszystkie te durne urzędy czepiają się spraw, których nie powinny, normalnych ludzi zamiast wziąć się za takie coś! Co jeszcze musi się stać???
Po drugie usłyszałam, że na pokładzie samolotu zmarło 3 letnie dziecko i to nie wiadomo czemu. Czemu Mu się nie udało pomóc? O tak o było ok i nagle pyk i śmierć? Do osoby starej śmierć przychodzi nagle, ale żeby do dziecka?
Po trzecie zbulwersowała mnie mocno sprawa węża pytona 3,5 metra pełzającego na plaży i pływającego w wodzie nad jeziorem gdzie ja często jeżdżę z rodziną. Jakichś dwóch debili wzięli go sobie bo to ich zwierzątko domowe! Szczyt nie wiem nawet czego. Chyba wszystkiego co najgorsze! Gdyby to się działo wtedy co ja byłam i ja bym napotkała to cudne zwierzątko to bym narobiła krzyku, nawtykała tym debilom, zrobiła awanturę, wezwała policje. Tylko jedyna mądra kobieta wezwała policje co prawda, ale reszta chorych ludzi tak samo jak tych dwóch właścicieli robiła sobie sweet focie z wężem. No bez przesady co to zoo??? Mam nadzieje, że policja odpowiednio ukarze tych dwóch wariatów, a wąż trafi do jakiegoś zoo, albo coś i już nigdy nie będzie miał kontaktu z ludźmi. 
Po czwarte dzisiaj był kolejny chyba już proces dwojga zabójców rodziców jednego z nich. Taka tam się wydarzyła okropna zbrodnia i grozi im tylko dożywocie. Ktoś by powiedział, że to przecież największy wymiar kary, ale nie dla mnie. Według mnie w naszym kraju powinna być kara śmierci! I też takie coś, że jak coś ktoś komuś zrobił tak samo też powinno się zrobić jemu. Ale nieee nasz kraj jest za głupi (chodzi mi o rządzących) bo nie chcą. Mimo że ciągle się dzieją tragedie, udają, że im przykro, że coś robią żeby było inaczej. G... prawda!
Jak żyć bez strachu? No jak???!!!

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

LBA :)

Zostałam mile zaskoczona przez Klaudię (almaeness). Nominacja do LBA? Z początku nie wiedziałam o co chodzi, ale weszłam pod podany mi link i po chwili już było wszystko jasne tak więc: 

Jak wyglądałyby twoje wymarzone wakacje?
Moje wymarzone wakacje to wakacje sam na sam z Nim <3 W końcu musimy gdzieś takie razem przeżyć i sądzę, że wydarzy się to w następne wakacje bo będzie wtedy Nasza podróż poślubna. Chciałabym wyjechać do Chorwacji lub w inny malowniczy kraj. Ale nie ważne gdzie ważne, że z Nim :*

Złota rybka może spełnić twoje jedno życzenie - jakie wybierzesz?
Moje życzenie to zdrowie i szczęście dla rodziny <3

Czy jesteś osobą tolerancyjną?
Trudno odpowiedzieć bo to zależy od sytuacji. Co do innych orientacji to nie. Co do różnych subkultur też nie. Alkohol w przesadnych ilościach i papierosy skreślam. Wiele spraw mnie drażni, ale w wielu potrafię być tolerancyjna.

Czego nie potrafisz w sobie zaakceptować?
Trudnego, wrednego charakteru.

Jak narodził się w tobie pomysł prowadzenia bloga?
Pomysłem zaraziłam się od innych. Czułam chęć wyrażania tego co czuje.

Gdzie widzisz siebie za 5 lat?
Za 5 lat widzę siebie w Naszych wymarzonych 4 ścianach już z malutkim szczęściem na rękach lub nawet dwoma :)

Jak wygląda twoja codzienność?
Wyspanie się, śniadanie, sprawdzenie wszystkiego na internecie, coś robię w domu lub na podwórku, obiad, znowu coś robię, kolacja, komputer i sen. 

Czy często myślisz o przeszłości?
Kiedyś bardzo często. Teraz myślę często, ale tylko o tym co było dobre, to co złe wymazałam z pamięci :)

Jaka jest twoja opinia o osobach z tatuażami, kolczykami itp? Patrzysz na nich z góry?
Czy ja wiem czy odrazu z góry... Po prostu nie podoba mi się to. 

Jakie 3 filmy są według ciebie godne polecenia?
Ogólnie filmy oparte na powieściach Nicholasa Sparksa <3

Blogi o jakiej tematyce najczęściej przeglądasz?
Moda, ślub&wesele, miłość i o codziennym życiu.


MOJE PYTANIA:

1. Co lubisz robić w wolnym czasie?
2. Czego się obawiasz najbardziej?
3. Co Cię uszczęśliwia?
4. Masz więcej zalet czy wad?
5. Najbardziej marzysz o...?
6. Jeśli miałabyś wybierać między byciem bogatym a szczęśliwym, co być wybrała?
7. Największe wartości dla Ciebie w życiu to...?
8. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
9. Co myślisz o miłości od pierwszego wejrzenia?
10. Miewasz więcej chwil smutku czy radości? 

NOMINUJE:

Każdą z Was, która ma chęć odpowiedzieć na pytania i zadać komuś swoje :)

weekendowa dobra i zła przygoda

Ten weekend był cudny. Byłam zdolna do czegoś o czym kiedyś tylko marzyłam, żartowałam i gdybałam. Sama siebie zaskakuje. Ale to dobrze, staram się i to będzie niosło efekty, już niesie. 
Niestety miałam mały i nieprzyjemny incydent nad wodą na sam koniec pobytu. Wpadłam pod wodę i juz drugi raz w życiu się topiłam. Okropne uczucie. Całe życie jak to mówią przeleciało mi przed oczami. Wyskoczyłam z wody w końcu i czułam się okropnie! Nie chce nigdy więcej! 

środa, 5 sierpnia 2015

taka szczęśliwa

Dopiero emocje ze mnie schodzą, ból głowy powoli mija, tyle się działo dziś, że nie mogło to się zakończyć inaczej. Ale szczęście jakie czuje jest nie do opisania. 
Pojechaliśmy dzisiaj do pani dekoratorki. Ładny ma dom, takie te dekoracje fajne, wszystko Nam pokazała, wyjaśniła, po doradzała i już dziś zdecydowaliśmy się na Nią i umowa została spisana, a zaliczka wpłacona. Kolory to biel (wybrał Rafał zamiast ecru), zieleń, fiolet i wrzos. Mi podoba się bardzo to połączenie. Zrobi też wrażenie na innych jak już zostaną powieszone materiały na sali jestem tego pewna. Teraz trudno to sobie wyobrazić. Z wielkim uśmiechem na twarzy wyszłam stamtąd. Ale to jeszcze nie koniec bo pod wieczór wybraliśmy się na msze do kościoła, a po niej poszliśmy do księdza i zapisał Naszą datę w kalendarzu wyznaczając godzinę mszy zaślubinowej na godzinę 17:00. Nie mogłam w to uwierzyć, że tak łatwo poszło, że to już jest pewne. Zaczęło do mnie docierać, że to naprawdę się dzieje. Z każdym załatwieniem nabieram jakiejś pewności, że w końcu mój dzień staje się jawą. Niesamowite uczucie. A będąc w kościele patrzyłam się na ołtarz, na ławki i wyobrażałam sobie, że za 11 miesięcy w ławkach zasiądą goście Nasi, My na środku przed ołtarzem. Najprawdopodobniej zemdleje bo bardzo się stresuje już jak ja w ogóle słowo wyduszę z siebie, ale jestem prze szczęśliwa. 
Teraz kolejne ważne załatwienie przed Nami i tak będzie już cały czas aż do wesela. 

wtorek, 4 sierpnia 2015

próba podjęta

A więc dziś zebrałam się na odwagę i napisałam kilka słów do kogoś. Przykro bo nie dostałam żadnej odpowiedzi, ale może tak nie było, że nie wywarło to na Niej żadnego wrażenia, może trochę chociaż nad tym myślała i w końcu to coś zmieni. Oby...
Odezwał się do mnie dziś przed chwileczką mój przyjaciel Daniel. Przyjeżdża do Naszej wsi i chce się spotkać. To miłe bo On zawsze pamięta, mimo rzadkich kontaktów wie, że tle lat znajomości nie może pójść na marne. Na Niego mogę liczyć i również się cieszę, że i On będzie uczestniczył w moim i Rafała weselu. Szkoda, że ktoś inny już zapomniał... Ciekawe czy w ogóle na wesele przyjdzie... 

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

jest dobrze

Przez ten weekend wiele zrozumiałam, wiele zaobserwowałam. Będąc u R. w domu poczułam się pierwszy raz swobodnie. Nie myślę już, że moja przyszła rodzina ze strony męża będzie jakaś dziwna, nie będą mnie lubić czy coś w tym rodzaju. Czasem zdaje mi się nawet, że będzie można uciec tam gdy w mojej będzie działo się źle. Właśnie szkoda, że jeden element mojej rodziny się tak zmienił i boje się bardzo bo jeśli tak zostanie na zawsze??? Ciężko o tym myśleć, ale ile można odsuwać te myśli i problem? Zauważyłam zmianę, która mnie bardzo cieszy w kimś najważniejszym. W końcu znowu powraca ta pewność, a nie pytanie czy ja dobrze robię, czy się nie mylę, czemu ja w tym tkwię skoro jest momentami aż tak źle? Ale gdzie niby jest cały czas rewelacja? A ja uczuć jestem pewna więc nigdy więcej głupich myśli! Tylko szczęście. 
Nie rozumiem zazdrości, która jest o inną przyjaźń. To prawda z E. znam się dłużej niż z resztą dziewczyn. Łączy Nas więcej wspomnień, przeżyć i tajemnic/sekretów. Ale to nie znaczy, że Ją faworyzuje! Owszem częściej się widujemy, ale to dlatego, że czas na to pozwala, że jest tu na miejscu. Wybór Jej na świadkową jest taki bo od zawsze wiedziałam już w gimnazjum, że to właśnie Ona będzie kiedyś moją druhną. Śmieszne bo najpierw miałam druhnę niż narzeczonego. Ale po co te złości, docinki, sugestie? Czy ja kiedykolwiek miałam pretensje o znajomych I. lub A.? Nie! Jeśli dalej tak będzie to ja w końcu powiem co mi leży na sercu i zapewne zostanę wykrzyczana i niezrozumiana, ale ile można zatajać prawdę? To nie tylko ode mnie zależy wszystko i trochę zrozumienia i spojrzenia na to wszystko bez emocji też by nie zaszkodziło od tej drugiej strony...
Kolejny raz, nawet już nie mogę zliczyć który, przemeblowałam pokój. Nie lubię jak ciągle jest tak samo, czasem muszę przestawić coś, żeby zmienić trochę ten mój świat, żeby czuć się lepiej w tych czterech ścianach, w których czuje się najbezpieczniej. Ale tylko to w życiu chcę tak ciągle zmieniać, wszystko inne podoba mi się i zmieniać nie chce i nigdy nie zmienię. Wiecie co mam na myśli? <3 
Z takich spraw milszych to ciekawe co tej nocy mi się przyśni bo ubiegłej znowu ślub i wszystko pokręcone i nie tak. Moja podświadomość i strach nie leniuchują. Ale wiem tak już od zawsze, że tego dnia wszystko wyjdzie, a nie będzie tak jak we śnie! :)

piątek, 31 lipca 2015

cóż...

Jakby światełko w tunelu się pojawiało... Dziś niespodziewana wizyta kogoś kto wywołuje uśmiech dużo mi dała. Szkoda tylko, że to tak krótko się odbyło. Ale wyjaśniło się trochę co będziemy robić w weekend i co z pójściem do księdza. Oby teraz tylko wyszło. Z drugiej strony dowiedziałam się, że odbyła się rozmowa z zupełnie w sumie obcą Nam osobą na temat Naszych planów i jestem zła! Bo ja nie chce, żeby ktoś wiedział nic o moich planach poplątanych z pójściem do pracy i o tym kiedy planujemy pierwsze dziecko, a raczej jedno z Nas bo ja nie chce zachodzić w ciąże po to, aby zaraz iść na zwolnienie z pracy, która by mnie tak stresowała i do której w ogóle nie chce iść. W tej sprawie nie damy rady pójść na kompromis, ta decyzja zależy już tylko ode mnie. Poza tym to są tak odległe plany, że ja nie wiem po co teraz poruszać ten temat. Ale upomniałam i mam nadzieję więcej taka sytuacja się nie powtórzy. Może dla kogoś to nie jest intymna sprawa, ale dla mnie tak. 
Zaskoczyło mnie dziś dodatkowo, że dentystka, do której od długiego czasu chodzę ja i moja rodzina, która z pozoru wyleczyła moje zęby robiła to źle. Jeśli teraz pójdę do tej nowej i okaże się też, że mam dużo ubytków to chyba pójdę i tą byłą dentystkę uduszę! Tyle cierpienia i pieniędzy za coś co jest zrobione źle??? Do czego to podobne? 
Na koniec dnia nie mogłam pojąć dodatkowo co ludzie są w stanie wcisnąć komuś niby zdesperowanemu tylko po to, żeby przestać słuchać narzekania. Dobrze, że ja jestem trzeźwo myśląca w tej sytuacji i nie dam się omamić! 

czwartek, 30 lipca 2015

trudno...

Wczoraj byłam w euforii, w skowronkach, no i można by tak określać mój cudny stan na wiele sposobów, a dzisiaj co? Dół! Kompletny i głęboki dół. Sprawa z pójściem do księdza dziś nie wypaliła i w sumie nie wiadomo czemu. Ta znowu... Kolejna też nie lepiej ma w głowie. Dom wariatów! No i plany co do weekendu się stoczyły. Mam pomagać w żniwach w dodatku nie u siebie, wieczorem grill, a w niedziele nad wodę, ale ja przecież chciałam dwa dni spędzić nad słonecznym, fajnym jeziorem Białym! Mogę sobie chcieć... Najchętniej to bym sobie zasnęła i obudziła się dopiero po weekendzie. Siedzę i zamulam, narzekam, przynudzam. Sama siebie mam dosyć. 

wtorek, 28 lipca 2015

zmiana

Postanowiłam pokasować wpisy, w których nie było żadnych sensownych treści. Wszystkie zdjęcia też znikły. Nie będę dodawać takich samych wpisów na dwóch blogach. Ten blog będzie inny, bardziej się tu otworze skoro mniej osób o nim wie. Czasem muszę się gdzieś wyżalić bo jak nie to w końcu zjem się od środka ze zmartwień. A więc z nowym pomysłem na wpisy tu ruszam od teraz.
Szkoda, że już teraz nowy wpis będzie smutny. Niestety w moim życiu, a raczej w życiu mojej rodziny dzieją się złe rzeczy i to podwójnie. Problem z planami siostry i poważny problem mojej matki. Czasem jestem przepełniona nienawiścią jak teraz. Chęci pomocy zostają odrzucone i to nie jest miłe. Niby nie dotyczy to mnie lecz dotyczy i boli. Nie chce czasem w tym uczestniczyć, ale się nie da. Napisałam Rafałowi nawet, że chciałabym wyjechać stąd daleko, na zawsze i odciąć się od Nich. Napisał, że możemy wyjechać za granicę. Ale ciężko by było tak wyjechać i odnaleźć się w nowym miejscu... W końcu w sumie i tak by mnie znaleźli... Sytuacja beznadziejna, ale nie mówię, że nie wyjedziemy. Tylko, że moim marzeniem od zawsze było żyć tu... 

Coraz częściej też boje się, że stracę Go, tego jedynego. Zmienił się, nie jest już w cieniu jako chłopiec tylko zauważają Go ludzie jako mężczyznę. Zrobił się bardzo komunikatywny. Boje się, że któregoś razu jakaś zechce mi Go odebrać. Ale przysięgam nie oddam nikomu. Zabije "ją", a nie oddam! Jest mój! On mnie kocha, codziennie po kilka razy mi to uświadamia. Dlatego nie wiem czemu ten strach jest. Musi to zniknąć. Może po wizycie u księdza, która ma się odbyć w ten lub następny weekend coś się zmieni i mi ten lęk czy panika jak to On nazywa minie. Oby! Wiem, że On chce tego związania się ze mną i ja też chce, a po ostatnich weselach jestem jeszcze bardziej nakręcona na ten dzień. Wiem co jak zrobię, czego nie robić bo się nie opłaca, patrze i się uczę. Nawet piszemy o Naszych spostrzeżeniach, pierwszy zaczął Rafał. Nasz dzień będzie najpiękniejszy ze wszystkich!

wtorek, 14 lipca 2015

ah wspomnienia...

To zdjęcie dostałam wczoraj od mojej siostrzenicy Ani. Jest najstarsza z całej gromady dzieci moich sióstr i między Nami jest 6 lat różnicy. Mimo to to również moja przyjaciółka bo często Jej mówiłam i mówię sekrety. Wiem, że mogę zaufać i nikomu tego nie zdradzi :* Pamiętam jak oczekiwałam Jej narodzin i chwaliłam się każdemu, że będę miała "siostrę", nie znałam jeszcze wtedy tych innych pojęć :D Później oczekiwałam tam samo niecierpliwie narodzin reszty dzieci. Zrobiło się sporo Nas w rodzinie i fajnie jest tak bo wesoło. Czasem mnie te młodsze sporo denerwują i krzyczę na Nich, ale nie oddałabym żadnego. Takie momenty  wspomnień często mam i zawsze wniosek jeden, że chciałabym się cofnąć w czasie do tamtych chwil i nawet tak samo je przeżyć jeszcze raz nie zmieniając nic. Chciałabym być znowu dzieckiem bez zmartwień, problemów i świadomości o wielu rzeczach, które nijak się miały do mojego wyobrażenia życia dorosłej osoby. To wcale nie jest taka bajka, którą się wciska dziecku... 


wtorek, 30 czerwca 2015

mieszane uczucia...

Dzisiejszy dzień malował się zaje... perspektywą i co? Tyle się spierniczyło! Rafał przyjechał, radość, euforia i wogóle aż tu nagle zaczęły się jakieś sprzeczki niby o nic. W drodze durny żart, ale tak mnie dotknął, że powstrzymywałam łzy i potem bolało mnie gardło. Zrobiło mi się momentalnie smutno. Wogóle dziś jakiś był dziwny, nie wiem co w Niego wstąpiło, albo kto Mu zalazł za pazury, ale czemu to się na mnie odbiło??? Wiadomo każdy ma gorszy dzień, ale ja temu winna nie byłam! Teraz dopiero w takich sytuacjach widzę co On czuł jak jeszcze te dwa lata temu ja byłam taka podła, odtrącałam Go, bawiłam się Nim i nie umiałam się określić i zdecydować co czuje. Świat mój, Jego i ja zmienił się dopiero gdy poczułam, że zwariowałam właśnie na Jego punkcie, a te wszystkie zachowania to był strach przed pomyłką bo wiadomo bałam się, że pierwszy chłopak, nie wiem jacy są inni, a co jeśli to nie to, a będzie na całe życie. Potrzeba było sporo czasu i niestety sporo Jego cierpienia i cierpliwości, żebym się przekonała, że to moja połówka. Byłam więc wredna, ale On nie był taki jak teraz. Czyżby los sobie drwił i chciał się na mnie odegrać za to wszystko? Bo Rafał wiem, że robi to wszystko i zmienił się nieumyślnie. Wierze w to, że się ogarnie bo wiem, że potrafi być miły, kochany bo zawsze taki jest. Takie złe dni zdarzają Mu się rzadko, ale nawet jeśli to ja chce Mu pomóc, a nie być kimś kto dolewa oliw do ognia nie wiadomo czemu. Uświadomiłam Mu to i owo, przeprosił i dziwił się sam co w Niego wstąpiło... Ale mi smutno nadal... 

poniedziałek, 29 czerwca 2015

bo to szczęście emanuje dookoła :)

Nie mogę w to czasem uwierzyć jak patrze na Rafała, że mam tego swojego wywoływacza uśmiechu, że odnaleźliśmy siebie, że tak się kochamy i że daliśmy rade przejść przez wiele trudności i już ponad 6 lat za Nami. Czasem się dziwie jak On ze mną wytrzymał. To bardzo silny facet. Nie znam nikogo tak odważnego, silnego i kochającego mnie :* Dobrze, że dałam rade się dla Niego zmienić bo bardzo żałuje jaka byłam kiedyś wobec Niego. Chyba nigdy Mu nie wynagrodzę tego wszystkiego co było. Mam całe życie, ale to za krótko. Starość i rozłąka na zawsze to będzie coś okropnego! Do tej por jeszcze tyle przed Nami... Ale skupiamy się teraz na tym co najbliżej. Dzisiaj jak pisał mi coraz jak bardzo się cieszy, że następny tydzień będziemy codziennie razem, całe dnie i noce to aż mi łzy poleciały. Ostatnio często tak mam, że ze szczęścia płacze jak coś przeczytam takiego szczerego od Niego. W te wakacje musimy się wyszaleć ostatni raz jako narzeczeństwo bo po wakacjach bierzemy się intensywniej za przygotowania ślubu i wesela, a następne wakacje ten wielki dzień i już na zawsze jako mąż i żona <3 Tak to pięknie brzmi i chyba powoli dociera to do Nas. Mi się wydaje mniej straszne to wszystko, ta cała odpowiedzialność, stawianie czoła problemom życia codziennego, a On coraz częściej jak rozmawiamy to mówi o swoich rzeczach jako "Nasze", "My, swoim". Warto było czekać na siebie tyle lat i odnajdywać się powoli <3 

czwartek, 25 czerwca 2015

to nie powinno być tak...

To nie powinno być tak, żeby piękna, młoda, mądra i ambitna kobieta chciała odebrać sobie życie przez innych. Szczególnie przykre jest to, że przez rodzinę/ faceta... Związki, miłość i zakochania w młodym wieku to trudny temat. Często się trafia na niewłaściwą osobę i po jakimś czasie się rozpada. Dopiero jak odnajdzie się tą właściwą to zaczyna się rozumieć pewne sprawy. Nie ma się co załamywać. Trzeba dać sobie czas, mimo że boli. Trzeba trochę nawet popłakać bo to pomaga w poczuciu ulgi. Ale tak radykalne i nieodwracalne działania nic tu nie pomogą. Każdy ma jeden najważniejszy powód, żeby żyć... siebie samego, a nie drugiego człowieka. Owszem inni są ważni, ale nie najważniejsi, bo najważniejsi jesteśmy My sami. To nie chodzi, żeby być egoistą, narcyzem, ale żeby robić coś co NAS uszczęśliwia. Nie warto nie być sobą, żeby przypodobać się komuś i dostosowywać się do kogoś... Trzeba być sobą, zaakceptować swoje wady, niedoskonałości i coś co inni próbują Nam wcisnąć nie dać sobie wmówić. To trudne. Ja dałam rade.
Sama nieraz miałam myśli nawet takie, że "a gdyby tak umrzeć, nic już nie czuć, nie musieć stawiać czoła tym problemom co mam i tym które się jeszcze pojawią, nie musieć być odpowiedzialnym za cokolwiek i płakać tyle razy w życiu?", ale to trzeba przetrwać bo tego "za", aby żyć jest o wiele więcej. Jakiś cel był w tym, żeby każdy z Nas istniał, pojawił się na tym świecie. Warto się nad tym po zastanawiać i nie działać pod wpływem emocji...

To nie powinno być też tak, że ludzie boją się zakochać, powierzyć swój los w czyjeś ręce, złączyć problemy, smutki, łzy, ale też radość. Uczucie miłość to chyba najbardziej skomplikowane co może być na świecie, ale to też coś najpiękniejszego i coś co dotyka każdego człowieka, nawet tego który nie chce. Więcej jest niepowodzeń, nieodwzajemnionej miłości, więcej spotyka się tych niewłaściwych zakochań, ale nie wolno się poddawać. Ja bardzo wierze w przeznaczenie i w los. Przeznaczenie ma swój cel, ma dla Nas kogoś kogo w końcu odnajdziemy bo los tak to zrobi sprytnie. Czasem wybiera ten los dosyć pokrętną, długą, czasem nawet okrutną drogę, ale w końcu spełnia kaprys przeznaczenia. To nie tak, że los się myli i stawia tyle tego złego i tyle tych przeszkód na drodze tej przed tą właściwą, po prostu to ma w tym ukryty cel. Nic nie dzieje się ot tak o. Strach to najgorszy doradca. Czasem trzeba trochę zaryzykować. Człowieka zniechęca jak się bardzo stara i nie wychodzi lub jak się często twierdzi wychodzi się na "debila". Ale właśnie problem w tym, że im lepiej chcemy wypaść tym bardziej nakręcamy strach i tym bardziej krytykujemy to jacy jesteśmy. Próbujemy być nieco inni, inaczej się zachowywać zamiast być sobą i dać pokochać się takimi jakimi jesteśmy. Nikt doskonały nie jest i naprawdę ludzie akceptują w sobie nie tylko zalety, ale też i wady. Mam nadzieje, że ktoś bardzo mi bliski zrozumie to i zakończy swoją samotną wędrówkę przez życie... 

poniedziałek, 22 czerwca 2015

...:(

Wczoraj miałam moment, że chciałam umrzeć... Na serio tak się poczułam źle, beznadziejnie i pusto w środku, że miałam okropne myśli. Załamałam się niby przez taką głupotę, ale nie mogłam inaczej. Wstydzić się za kogoś nie jest miło. Nie dało się nie czuć tego, to pojawiło się samo. Brak kogoś kto by przytulił i potrząsnął bo byli zajęci czymś innym dopiął swego i łzy poleciały jak groch... Dopiero chwile potem jak zostałam otulona w te jedyne i na całe życie ramiona myśli czarne znikły. Ale to chyba małe pocieszenie skoro często jak jest duży problem mam chęć zniknąć... Coś ze mną jest nie tak, jestem za słaba psychicznie. Chce być silna i nie do złamania jak kiedyś! 








czwartek, 18 czerwca 2015

stan irytacji

Kiedyś jeszcze nie tak całkiem dawno każda zaczepka chłopaka, bo mężczyznami to nie da się nazwać każdego jeszcze w tak młodym wieku, spojrzenie, uśmiech i inne gesty kierowane w moją stronę dawały radość, poczucie, że jednak mogę się podobać, jednak jest to zainteresowanie, jednak wszystko ze mną ok. Teraz strasznie mnie to denerwuje, irytuje i wkurza. Może odrazu nie każdy widzi, że jestem zajęta bo na czole napisanego tego nie mam, ale jak świece komuś obrączką taką srebrną, bo na złotą jeszcze czekam rok, albo mówię prosto w twarz "mam narzeczonego, nie" - to już naprawdę jest paranoją jak ktoś nie rozumie i twierdzi, że to nic nie znaczący szczegół i napewno jest tak zajebisty, że na niego polecę... Już miałam spokój z takimi różnymi adoratorami, aż tu nagle od niedawna znowu się zaczyna. Będę coraz bardziej podła i wredna w uświadamianiu, że "spadaj" :) Ja mam już swoje szczęście i to On mnie najlepiej podrywa, tylko za Nim szaleje i szaleć będę :* 
Boże daj facetom tym narcyzom trochę opamiętania bo za bardzo obrastają w piórka. 

poniedziałek, 15 czerwca 2015

...

Myślałam wczoraj, że dostane szału. Najpierw wybuch wielkiej złości i nie myślałam co robię, chciałam być spokojna i nie zaostrzać sytuacji, ale samo tak wychodziło i nie było to zależne ode mnie :( Nie mogę czasem nad sobą zapanować. Padło tyle słów, tyle głupot zrobiłam i nawet nie wiem czy słusznie i nawet nie wiem po co. Po tylu głupotach dopiero nadeszło ochłonięcie. W sekundę kubeł zimnej wody. Potem już tylko wielkie łzy, żal i smutek. Uczucie bezsensu istnienia, beznadziejności i moment, że już nic nie czułam. Nie wiem czy cud się stał, czy (miałam nawet chwile takie wrażenie) to się nie wydarzyło, ale wszystko wróciło do normy. Ba! Nawet lepiej! Ale nadal pozostają myśli... Nadal widzę prawdę, smutną prawdę, na którą miałam nadzieje, że będę miała wpływ jak dawniej, a nie mam. Jak ja mogłam nie zauważyć, że tracę nad tym kontrole? No jak?! Teraz za późno. Wczoraj w apogeum burzy tej wewnętrznej prawie padła decyzja definitywnego końca dla mnie równoważnego z końcem życia. Uratował mnie chyba cud! Tylko uratował nie do końca. To będzie wracać często, ten problem nie zniknie. Tylko ja zrozumiałam, że to wogóle jest problem. Więc nic to nie da mi, aby powstrzymać nerwy, łzy i wiele takich prowokacji... Boże gdzie Ty wtedy jesteś???

piątek, 12 czerwca 2015

sen czy jawa?

Dlaczego mnie męczy ten sen? Ile jeszcze nocy będzie mi mieszać w głowie? To jest złe, ja tego nie chce. Co mam zrobić, żeby w końcu się od tego odciąć? Zawsze ten sam motyw lecz inne sytuacje. Zawsze pięknie, jak w bajce chyba lepiej niż na jawie, ale w głębi serca wiem, że źle, że tak nie chce. Czemu ja się wtedy nie przebudzę i to się nie skończy? Jeśli to będzie nadal trwało to mnie to wykończy. Moja podświadomość coś mi podpowiada, ale co? To perspektywa tego jak to będzie wyglądało, co mnie jeszcze czeka, co się wydarzy, czy to moje "marzenia" lub "marzenia"/zamiary kogoś innego? Wiem jedno ja nie chce. Odejdź maro okropna z mojej podświadomości, z moich snów i z mojego życia. Nie chce już dłużej o tym myśleć później cały dzień. Ja dokładnie wiem jak ma być. I nie dlatego, że powinno tylko dlatego, że ja jestem pewna, że tego chce! Powtarza się ciągle ten sen to może jest to dla mnie problem na jawie, tak mi podpowiedział internet, ale to nie jest dla mnie żaden problem! Wprost przeciwnie... Niech ten sen zeszłej nocy będzie już ostatnim tego typu, proszę...


poniedziałek, 1 czerwca 2015

ile jeszcze?

Zastanawiam się co ja takiego zrobiłam? Gdzie popełniłam błąd, że czyjeś nastawienie zmieniło się tak bardzo i tak szybko. Od tego rozmyślania chyba mi głowa pęknie! Myślałam, że będzie inaczej, a potem wielkie rozczarowanie i żal. Tylko niestety nawet nie do winowajcy, a sama do siebie. Kiedy ja się w końcu nauczę? Chyba nigdy. Najgorsze, że tak poważne decyzje zapadły i nie da się ich cofnąć, a naprawdę teraz dopiero wiem, że chciałabym inaczej. Liczę jeszcze, że jakoś to będzie. I oby tak bo inaczej wściekłość mnie zje. Niektóre słowa naprawdę ranią. Nie wiedziałam, że będzie ich aż tyle i że aż tak mnie to dosięgnie. Myślałam, że jestem niezbędnym elementem czyjegoś życia, a okazuje się, że bardziej zbędnym bo przeszkadzam, zawadzam, denerwuje. Ciekawa jestem czy to dopiero teraz się zmieniło i zauważyłam czy może było tak od początku, ale nie chciałam lub naprawdę nie widziałam co się święci. Nie dam rady teraz tego zweryfikować. Gdyby tylko można cofnąć czas...
Jedyna osoba, która wiem, że żyć beze mnie nie może to On <3 


piątek, 29 maja 2015

nie!

Nie. Nie mogę wybaczyć! Nigdy... Od świąt wielkanocnych czuje tylko wstręt i nienawiść. Za dużo się wydarzyło. Nawet jak momentami jest "jak być powinno" to ja nadal czuje co czuje, mimo że się odzywam i wygląda to na całkiem normalne relacje. Ja dobrze wszystko pamiętam i pamiętać będe całe życie. Na szacunek i to określenie trzeba sobie zapracować. Nie liczy się wtedy wieloletnia opieka, te dobre momenty bo cały czas, całe życie przeplatały się z tymi koszmarnymi. Wolałam być naiwnym dzieciakiem, który nic nie rozumiał, ale dorosłam i już wiem co i jak. Ja będe napewno lepszą osobą od ... Nie będę robić nikomu takiej krzywdy!
Jutro jedziemy z Rafałem do Lublina więc dwa dni wytchnienia i dwa dni z dala od tego wszystkiego, mam zamiar nie myśleć o tym ani sekundę. Czerwiec trzeba jakoś rozplanować bo od lipca znowu tak napięty grafik, że nie będzie czasu myśleć. Dziś zaklepaliśmy sobie nocleg w Zakopanym. Pokój dwu osobowy z balkonem na I piętrze - marzenie <3 W domu też chce kiedyś mieć balkon, żeby móc wychodzić sobie wieczorami z Rafałem, mieć gdzie czytać książkę, wypić kawę, udekorować balustradę na święta, powiesić kwiaty, wywiesić i wywietrzyć pościel, a nawet zaszyć się w kącie, żeby popłakać. Będzie idealny. 


środa, 27 maja 2015

intryga... :)

No cóż mam powiedzieć... Czyjeś plany i knucia za plecami osób zainteresowanych mogą nie wypalić bo zawsze ktoś wtajemniczony puści parę z ust :) A ja nie zamierzam tego ukrywać bo sądzę, że skoro to dotyczy kogoś mi bliskiego i ma wpływ na Jego/Jej przyszłość i co najważniejsze należy Mu/Jej się to chętnie pomogłam. Jak można być takim podłym i traktować dzieci nie po równo? Cóż jak ktoś próbuje być za bardzo sprytny to zazwyczaj nie wychodzi i tym razem też nie wyjdzie. Nie będę siedzieć i patrzeć z założonymi rękami. Poniekąd to też zależy jak nakieruje się moja przyszłość, ale nie to najważniejsze. Najważniejsza sprawiedliwość i równe traktowanie. Po prostu... :)
Ale ze mnie intrygantka :D


wtorek, 26 maja 2015

czarne chmury

Odrazu po przebudzeniu usłyszałam złą nowinę. Kolejny pogrzeb w rodzinie i to w bliskiej. Mój brat cioteczny umarł, ale... Dziwna sytuacja, ale ja go nie znałam osobiście, nawet na oczy nie widziałam dobrze. To wszystko dlatego, że mój tato i matka zmarłego to skłócone rodzeństwo. A o co te kłótnie? O majątki. Dziadkowie przepisali dom rodzinny na tatę i w miarę możliwości spłacił swoje siostry, ale niektórym było za mało, a szczególnie tej. Życzyła tacie najgorzej, nienawidzi go i jakby mogła to by go w samych skarpetkach zostawiła. To bardzo przykre, że ma się rodzeństwo i nie można się z nim dogadać, spotykać i wogóle. Ale cóż. Co do zmarłego to też miał pokomplikowane życie bo związek z żoną się rozpadł, ma syna, który też schodzi na złą drogę. Wziął właśnie na siebie jego winy i odrabiał prace społeczne. Popadł w alkoholizm i staczał się z dnia na dzień coraz bardziej. Smutne takie życie i umieranie w samotności też :( Nie wiem nawet czy pójdziemy na pogrzeb... Skomplikowana sytuacja. 
[*]

piątek, 22 maja 2015

codzienność

Nie rozumiem i nie znoszę ingerencji rodziców w życie codzienne. Ich tłumaczenie, że chcą dobrze lub, że mają większe doświadczenie i dają rady też mnie nie przekonuje. Ja już nie jestem malutka i wiem kiedy mam iść spać, kiedy wstać, czy jeść śniadanie czy go nie jeść i takie tam... Za rok po ślubie muszą zmienić podejście tylko nie wiem czy już sobie to uświadomili, ale ja Im w takim razie muszę bo to, że będziemy z Rafałem tu mieszkać to nie znaczy, że nadal będą "dawali rady" jak to Oni zręcznie określają. Oby jakoś przeżyć na początku, a później mieć coś swojego gdzie nikt nie będzie się wtrącał co robię, jak i kiedy. Skoro popełniam błąd to trudno, nauczę się sama w końcu. Takie życie. 
Bardzo mnie to cieszy, że coraz więcej osób pyta jak tam przygotowania do ślubu i takie tam. Lubie o tym opowiadać, a najbardziej mnie cieszy jak mówię kiedy to będzie i uświadamiam sobie, że to już tylko lekko ponad roczek, który szybko śmignie i będzie dzień, ten piękny dzień, który długo będą inni pamiętać, a My całe życie. Cieszy mnie postawa Rafała, który coraz chętniej o tym ze mną rozmawia, który coraz chętniej chce coś oglądać, wybierać i dociera chyba teraz do Niego powoli, że to już się zbliża na poważnie, bo jeszcze pół roku temu namówić Go do oglądania sal i wyznaczenia daty było tak ciężko. Podoba mi się ta zmiana. Wiedziałam, że się rozkręci :)
Mimo, że na świecie są takie dobre duszyczki jak np. mój Rafał to są i podłe małpy czekające na wyrządzenie komuś krzywdy. Właśnie jedną taką osobę dzisiaj "poznałam", ale tylko z opowieści. Moja przyjaciółka została oszukana przez kobietę w zakupie telefonu. Część pieniędzy wysłała, a po tygodniu nie ma ani telefonu, ani pieniędzy bo jak twierdzi ta co sprzedaje ona wysłała, ale to dalej ktoś musiał zagubić. Niestety mimo dawanej jej szansy ugody kombinuje i moja przyjaciółka będzie musiała mieć nieprzyjemną przyjemność pójścia na policje. Czemu ludzie są tacy podli? Skąd tyle jadu i złych chęci? Przecież całe zło, które wyrządzamy prędzej czy później do Nas wróci. Przekonałam się o tym kilka razy może nie w takich bardzo złych występkach moich, ale nawet malutkich złośliwościach. Tyle jest tego zła, takich przypadków codziennie na całym świecie. Ludzie są coraz bardziej podli. Smutne... 


środa, 20 maja 2015

czuje lęk...

Boje się. Dzisiaj miałam tyle przemyśleń, refleksji na różańcu. Nie mogłam wyłączyć myślenia. Zazwyczaj tak mam jak jest jakiś pogrzeb. Nie da się tak bez emocji do tego podejść. Boje się śmierci za te kilka lub kilkanaście lat. Boje się jutra czyli pożegnania. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie wiem czy dam rade podejść i dotknąć ręki. Nie potrafię jakoś tego sobie wytłumaczyć, przejść przez to spokojnie. Gdy dzisiaj siedziałam i wokoło słyszałam modlitwę patrzyłam się na mężczyznę z Naszej rodziny, który dowiedział się niedawno, że ma raka. Wygląda marnie, a jak już powiedział, że zaraz i On się zabierze z tego świata to nie mogłam sobie wyobrazić co On musi czuć, jakie On ma myśli. Ja nie wiem czy bym zniosła myśl, że jestem chora i w każdej chwili mogę umrzeć i tak jak się modlą dziś na różańcu u kogoś za chwile będą u mnie. Przeraża mnie to wszystko, mimo że mnie to w pewien sposób nie dotyczy bo jestem zdrowa i nie umieram. Mam nadzieje jak każdy, że dożyje starości. Nigdy nic nie wiadomo... Najgorsze będzie to wszystko jutro. Nie wiem jak to przeżyje. Ja się tak użalam nad tym, a co musi czuć rodzina ta najbliższa tzn. dzieci i wnuki zmarłej... Straszne i niesprawiedliwe życie...
Dziś też uświadomiłam sobie, że nie warto tracić czasu na kłótnie, wypominanie, wytykanie błędów, stwarzanie sytuacji nie fajnych, gniewanie się czy mszczenie, ale nie zawsze się da go nie tracić na to... Mam teraz dwie sytuacje. W jednej dam rade nie tracić czasu bo bywały już gorsze momenty kryzysowe, ale co do drugiej nie wiem jak to będzie... Nie umiem wybaczyć, przestać nienawidzić i chyba wzajemnie... Raz mi to jest obojętne, a raz prawie nie. 

wtorek, 19 maja 2015

nienawiść

Mimo tylu problemów i smutnych zdarzeń jak pogrzeb w rodzinie to tępe coś robi takie rzeczy?! Czysta nienawiść przeze mnie przemawia w tym momencie! W pewnych chwilach mam ochotę uderzyć i wylać tą swoją całą złość. Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę!!! To nie takich ludzi jak ciocia powinno spotykać to złe, a takich tępaków! Mam nadzieje, że w końcu sprawiedliwości stanie się zadość tylko ja wtedy palcem nie kiwnę o nieee... I chore jest to, że zamiast przejechać się na takim debilu to przecież ja jestem ta zła! HA dobre sobie! Jeszcze zobaczymy...


sobota, 16 maja 2015

:(

Tak mi smutno i źle. Płakać mi się chce... Za dużo sobie uświadomiłam i nie mogę się pogodzić z tym wszystkim. Nic się nie zmieni bynajmniej na lepsze nic. Zmiany zachodzą, ale w złą stronę. Do czego to doprowadzi aż się boje pomyśleć. Coś bezpowrotnie uleciało i teraz nawet moje największe marzenie nie ma dla mnie sensu i znaczenia. Chciałabym inaczej, tak jak nigdy nie chciałam, ale nie przyznam się nikomu do tego. Nie mam z kim porozmawiać, nie ma komu mnie zrozumieć. Boje się wielu rzeczy w tej sytuacji, ale najbardziej jednej, a mianowicie, że wróci ciekawość spróbowania innego życia i zacznę działać. Nie chce działać! Nie chce znowu narobić problemów. Kolejnej szansy już nie będzie... Tylko czy w chwili najbardziej kryzysowej ta świadomość wystarczy? Niech mnie coś uratuje... 


poniedziałek, 11 maja 2015

prawda i galimatias...

Czasem człowiek nie chce spojrzeć prawdzie w oczy bo jest nie zawsze taka jak chcemy. Czasami  jednak jesteśmy do tego zmuszeni i ta niemiła prawda dociera w bolesny sposób. 
Ten potok łez wylany był na darmo? Zmieni się coś czy nie? Ciekawe kiedy i czy wogóle stanie na mojej drodze odpowiedz na te z pozoru proste pytania...
Tak naprawdę nie mogę wymagać zrozumienia bo tylko ja (chociaż czasami nawet ja nie) wiem tak naprawdę co mnie dotyka, co boli, co przeszkadza i co chciałabym wymazać. Ale jak to wyrzucę z siebie mam przez chwile wrażenie, że dotarło, że się coś zmieni. Później nie wiem co sądzić bo i wątpię i wierzę. 
Czy jestem tak okropna i za wiele wymagam? I tak i nie... I mam takie prawo i nie... 
Czasem wydaje mi się, że życie jest zbyt skomplikowane jak dla mnie. Nie potrafię się w wielu sytuacjach odnaleźć. Prawdopodobnie nie jestem jedyna.
Ktokolwiek by nie tworzył ten świat to zrobił to albo nieprzemyślanie, albo chciał nieźle sobie zakpić. Po co w człowieku tyle sprzeczności, tyle różnorakich uczuć, emocji, cech, a przede wszystkim myśli? To wszystko się ze sobą kłóci, często serce podpowiada jedno, a rozum biegnie w drugą stronę. Ciągłe wybory i napięcie płynie przezroczystą kroplą po policzku donikąd. 
Trudno żyć tak jak się żyje i czasem chce się uciec, przespać to złe, ale z drugiej strony chce się w tym zatracić, brnę w to coraz bardziej świadomie. Nie ma ratunku. Nie chce, żeby jakiś ratunek był. 
Przeżywam to życie nie umiejąc żyć prawidłowo. Dokąd mnie to zaprowadzi nie wiem. Boje się i nie. 
Kiedyś, a i teraz czasem mi się zdarza, chęć by czytać ludziom w myślach i widzieć przyszłość. Może i dobrze, że to nie wykonalne bo to by było czyste szaleństwo i mimo że traciłabym wszystkie przyszłe rozczarowania, ból, łzy to chyba wtedy sensu by nie było. I teraz wychodzi na to, że ciesze się z tego na co narzekam. Dziwne... Ale taka już jestem dziwna i nie dziwne, że nie można czasem mnie pojąć i uszczęśliwić. Zmienna jak pogoda, ale nie tak delikatnie jak drobny deszczyk w środku lata, a jak śnieg, grad i tęcza naraz w środku każdej pory roku. 
Czy będzie się dało ze mną wytrzymać całe życie skoro ja czasem sama ze sobą wariuje i chciałabym od siebie uciec? Ale galimatias...
Tylko cierpliwość, ale nie taka zwyczajna bo taka nie da tu rady, Nas uratuje chyba. Każdą kłótnie, sprzeczkę, awanturę musimy kończyć wielkim śmiechem i wybaczeniem bo inaczej tego nie widzę. Czy tak się da? Cóż dwa kochające się do szaleństwa wariaty czuje, że posiadają taką zdolność. 
Ludzie popełniają błędy i trzeba je sobie wybaczać oraz wyciągać z nich lekcje. A już myślałam, że nigdy nie będę musiała się "uczyć"... 


piątek, 8 maja 2015

trema przedślubna :)

Do wesela pozostało lekko ponad 400 dni, a ja co? Prawie co noc sny o ślubie i zawsze coś wychodzi nie tak, albo się śmieje, albo nie mogę wydusić słowa i jak już się budzę to przerażenie jak to będzie!!! Nie rozumiem tylko dlaczego tak wcześnie to się zaczęło no i w takim wypadku boje się pomyśleć co będzie jak zostanie zaledwie kilka dni, a w dniu ślubu i wesela to już w ogóle :D 
Dzisiaj tak patrzyłam na moje podwórko i oczami wyobraźni widziałam całe podwórko gości, wjeżdżającego pana młodego, słyszałam grającą orkiestrę i te wszystkie dekoracje wiewały na lekkim wietrze. Tak nie mogę się doczekać... i zaraz znowu załącza się panika jak to wyjdzie :D 
W mojej rodzinie, na tym podwórku odbyły się już 4 wesela moich sióstr, które trochę pamiętam i uzupełniam braki filmami z tego dnia. Jedno, te ostatnie, pamiętam najlepiej i w pamięci utkwiła mi mina mojej siostry jak przybiegłam do domu rozradowana, że pan młody już jedzie. Co ujrzałam? Przerażenie, trzęsące ręce i nawet na zdjęciu z druhną przed rozpoczęciem tej całej ceremonii siostry wielkie otwarte oczy prawie pełne łez. Ja jestem czasem jeszcze większą panikarą i co jak u mnie będzie gorzej? Obym nie zemdlała to już będzie połowa sukcesu :D Później oby przeżyć Kościół, którego najbardziej się boję. Tyle oczu skierowanych na Nas do tego kamera, aparat i ksiądz. Czuje, że po kościele już będzie z górki :) 
Nie boje się absolutnie, że to jakieś niby koniec wolności i inne tego typu bzdury, które wygadują niektórzy, ale boję się o sprawy organizacyjne. To chyba normalne i pewnie każdy tak ma, ale czemu już tak dużo wcześniej? :D 
Może jakoś dotrwam i nie osiwieje do tego szczęśliwego dnia :D Trzymam sama za siebie kciuki :D 



czwartek, 7 maja 2015

zawód...

Zapewne każdy w swoim życiu przynajmniej raz zawiódł się na kimś. Tak i mnie spotkało to już niestety nie jeden raz i aktualnie dzisiaj :/ Sprawiają to ludzie, których codziennie spotykamy na swojej drodze, a także Nasze oczekiwania. Takie niepowodzenie wpływa na Nasze zaufanie, uczucia, ambicje, dumę i napewno na coś jeszcze. Oczywiście wszystko zależy od tego na kim się zawiedliśmy i w jakim stopniu. Lecz niezależnie od wszystkiego pojawia się w człowieku wtedy taka blokada, strach przed ponownym zaufaniem. Z tego wynika, że to wszystko Nasza wina i należy uważać na swoje oczekiwania. Taki smutny wniosek z tego wyciągnęłam. Może nie całkowicie unikniemy zawodów bo to podłe uczucie, ale może zmniejszymy ich ilość. Powinniśmy już po pierwszym zawodzie wyciągnąć naukę, ale jakoś nie wychodzi i przytrafia się znowu i znowu i znowu... Ciekawe ile ja razy w życiu kogoś zawiodłam. Mam nadzieje, że nie doszło do czegoś takiego, ale jestem tylko człowiekiem i jeśli sprawiłam komuś tak podłe uczucie to chciałabym tak bardzo przeprosić. Lecz nie mam zamiaru uświadamiać tych co zawiedli mnie czy dziś czy też innym razem. Czemu? Ponieważ nie każdy potrafi dopuścić do siebie krytykę i myśl, że potrafi ranić. Niech w takim razie żyje nadal w swoim błędnym świecie... 


środa, 6 maja 2015

piękna przyszłość

Pewnego pięknego dnia 09.01.09r. zaczęła się pewna bajka, która mimo wielu przeszkód i złych intryg wielu ludzi dała rade przetrwać i tak oto kolejnego pięknego dnia 20.09.14r. stała się przełomowa chwila - zaręczyny dzięki którym zaczęły się poważne plany na wspólną przyszłość, którą oficjalnie rozpoczniemy w następnym roku z dniem 09.07.16r. Kiedyś przez okrutny los to wszystko się zakończy, daty nie znam, ale wiem, że to będzie bardzo daleko i do tego czasu przeżyjemy tyle niesamowitych chwil, założymy rodzinę, będziemy mieć dzieci, wybudujemy dom, zestarzejemy się razem i zapewne to tylko niektóre zdarzenia czekające na Nas...